środa, 25 lutego 2015

Buce, bełty i inne bestie

Do zajrzenia do książki Pawła Zycha i Witolda Vargasa "Bestiariusz słowiański, czyli rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach" zachęcił mnie już sam tytuł i okładka. Podobno nie powinno się oceniać książki po okładce, ale w przypadku publikacji, w której na pierwszym planie są ilustracje sprawa wygląda nieco inaczej.

Twórcy "Bestiariusza" poznali się w serwisie internetowym digart.pl, stronie umożliwiającej publikację swoich dzieł plastycznych i literackich profesjonalistom i amatorom. Stworzyli pozycję wyróżniającą się pod względem graficznym. Nie chodzi tylko o klimatyczne ilustracje. Wydano ją na dobrym papierze, co jak mi się zdaje ostatnio stało się wyjątkiem, druk jest przejrzysty. Tekstu jest niewiele, ale za to opisy domorosłych demonów są okraszone humorem i zawierają ich zwięzłą charakterystykę oraz sporą garść ciekawostek. Na końcu książki została umieszczona bibliografia, z którą warto się zapoznać i sięgnąć po wymienione w niej pozycje. Bestiariusz jest podzielony na alfabetycznie ułożone hasła. Sądzę, że jest w stanie rozbudzić zainteresowanie słowiańską demonologią i zachęcić do poszukiwania dalszych informacji.

Niektóre bestie straszą z ilustracji, jak przystało na bestie, inne wyglądają dość przyjaźnie, jak choćby julki. Wszystkie przyciągają uwagę. Warto poświęcić choć chwilę, żeby im się przyjrzeć. Wśród nich znalazło się kilka, o których nie słyszałam. Z książki można dowiedzieć się na przykład czym były bełty, które mają chyba coś wspólnego z dzisiejszym określeniem trunków zadowalających najmniej wybredne podniebienia, czy też buce, które czaiły się w ciemnych kątach i porywały niegrzeczne dzieci. Były one znane także jako dydko czy kurze płucko.
Paweł Zych, Witold Vargas, "Bestiariusz słowiański, czyli rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach", Wydawnictwo BOSZ, Olszanica 2012.
Skoro już jesteśmy w temacie straszenia dzieci, polecam artykuł "Jak nie będziesz grzeczny." z blogu Artura Andrusa. Mnie i mojego brata napominano niezbyt oryginalnie, że "przyjdzie dziad i weźmie do wora", a moja młodsza siostra zalewała się łzami kiedy tylko wspomniało się o "bubie". To chyba lokalna odmiana opisanego w "Bestiariuszu" bobo. Wszyscy baliśmy się też Buki.
Jakiś czas temu dzięki koleżance przypomniałam sobie wiersz Danuty Wawiłow o kurzym dydku. Warto posłuchać go w wykonaniu Jerzego Stuhra: http://www.qlturka.pl/dla_dzieci,literatura,posluchajcie__kurze_dydko,35.html z książki "Rozśmieszanki, rozmyślanki, usypianki", do której dodano płytę CD, wydanej nomen omen przez wydawnictwo Buka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz